Na pierwszy ogień poszedł opis przedmiotu, a dokładniej pamiątki z wakacji. Temat być może stary, ale jary. Rozpoczęliśmy od analizy wzoru - tutaj z pomocą przyszła Nowa Era i jej "Szkoła pisania", jednakże nieco zmodyfikowana przeze mnie. Tekst został naklejony na środku kartki i powielony w formacie A3, żeby zmieściły się notatki.
Może nieco podniosłam poprzeczkę, ale dzięki temu moi uczniowie sami odkryli, jakie elementy powinien zawierać opis przedmiotu. Dorysowaliśmy nawet kilka strzałek, bo uwag było więcej. Później zapowiedziałam dzieciom, że opisy zredagujemy podczas lekcji i rozdałam karty pracy (stworzone na podstawie wniosków z lekcji), które miały pomóc w przygotowaniu się do napisania wypracowania.
Dzisiaj przyniosłam uczniom sprawdzone, ale nieocenione prace. Pierwszą z dwóch lekcji poświęciłam na omówienie opisów. Okazało się, że nie było ucznia, który nie uwzględniłby w swojej pracy wszystkich elementów z karty pracy. Pozostała kwestia języka, chyba najtrudniejsza. Na szczęście ortografia nie wywołała mojej paniki (tutaj po raz kolejny ukłon w stronę Pani Grażyny:)). Przygotowałam kolejną kartę, na której wynotowałam z prac uczniów zdania wymagające korekty. Wspólnie poprawialiśmy je podczas lekcji - uczniowie na papierze, a ja na komputerze (z włączonym rzutnikiem). Taki sposób poprawy wypracowań gorąco polecam także Rodzicom moich Ananasów! Razem szukajcie nowych, ciekawszych rozwiązań językowych. Rzutnik można sobie podarować :).
To fragment jeszcze niewypełnionej karty pracy:
A to już uzupełniona przez nas:
Na tym etapie, sprawdzając prace, wskazałam jeszcze uczniom propozycje poprawy zdań, jednakże będzie się to zdarzało coraz rzadziej.
Wiara w możliwości moich Ananasów popchnęła mnie także do nieśmiałego nazywania rodzajów błędów i tak dzieci świetnie "złapały", że, gdy znajdą na przykład w swojej pracy skrót powt., będzie to oznaczało powtórzenie wyrazów, a szyk - niepoprawne ułożenie ich w zdaniu.
Drugą lekcję w dzisiejszym planie przeznaczyłam na poprawę prac.
No cóż, do odważnych świat należy, jednak mój belferski nos mówi mi, że będzie dobrze... Jak zwykle :).